piątek, 25 lipca 2014

Epilog

Nawet nie zdajecie sobie sprawy, jaki jestem szczęśliwy z decyzji, jaką podjąłem rok temu. Uratowałem przyjaciela i dziewczynę swojego życia. Skończyłem z Ann. Trzy miesiące temu zaręczyliśmy się z Natalią.Po trzech miesiącach terapii w Barcelonie, schizofrenia cudownie cofnęła się. Jest chora, ma koszmary, ale nie widzi czarnej postaci która chce zrobić jej krzywdę. Ale musiała przeżyć elektrowstrząsy, na szczęście aby dwa razy. W Realu Madryt gra mi się wspaniale. Mam najwięcej asyst w Primera Division, nie mam zamiaru ruszać się stąd przez najbliższe dwa lata. Pewnie dziwicie się, jak z Natalią stworzyliśmy rodzinę, skoro ona jest za Barcą. Cóż... Poznała chłopaków z Barcy i dobija mnie, przyjaźniąc się z nimi, ale skoro jest szczęśliwa, to i ja jestem. Marco przeszedł razem ze mną do Madrytu, mieszkamy razem. Polubili się z Natalią. Jestem wniebowzięty, w końcu mam wymarzoną rodzinę. Ann nie pogodziła się, że zostawiłem ją dla dziewczyny ze schizofrenią. Nie przejmuję się jej telefonami i wiadomościami. Nic dla mnie nie znaczy. Zakochałem się w innej, naturalnej dziewczynce. Nie jest modelką, jest sobą i to w niej najbardziej kocham. Ślub planujemy za rok, nie śpieszymy się.
- Moja - szepnąłem, obejmując ją ramionami w pasie, kiedy przyglądała się widokiem za oknem.- Cała moja. 
- Nie wybaczę ci tego gola na Camp Nou.- powiedziała cicho, odchylając głowę do tyłu. Pocałowałem ją delikatnie w szyje.
- Kocham cię. 
- Kocham cię.- zachichotała i odwróciła się w moją stronę. Ująłem jej twarz w dłonie i pocałowałem. Nigdy nie czułem się tak szczęśliwy jak w tym momencie. Mam wszystko, czego potrzebuję.

KONIEC W KOŃCU!
Wybaczcie, że kończę jak zwykle w najmniej oczekiwanym momencie, ale musiałam to zrobić bo się meczyłam. Zaczynam z wesołymi opowiadaniami, tym razem zupełnie inna tematyka. Zapraszam na http://nadie-sobrevivio.blogspot.co.uk/, gdzie pojawił się prolog i rozdział pierwszy!:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz